wpisy na blogu

Panowie wylali chudziaka wieczorem i od samego rana zaczęli stawiać ściany. Do stanu jak na zdjęciu zajęło im to 2 dni :). Generalnie takie tempo, że chyba zapominali dawać kleju bo sporo go zostało :)).

Następnego dnia pojawił się szalunek nad garażem.

Do tego etapu poszło 5m3 desek szalunkowych 32mm. Potwornie dużo.

Hydraulik poradził sobie z kanalizacją w kilka godzin. Po usunięciu jednej łazienki na górze okazało się, że do wykonania jest jeden pion mniej :). DO tego taki co idzie w ścianie nośnej. Ciekawe co powiedziałby kierownik jakbym chciał dziurawić ytonga na polowie grubości ściany.

Przed zalaniem chudziaka wystające piony zostaną zabezpieczone dodatkowymi rurami osłonowymi.

PS. Przy poszukiwaniach hydraulików część wykonawców dziwiło się, że chcemy rury pomarańczowe. I wcale to nie były wyjątki. Takich mamy fachowców.

Działka wygląda jak krajobraz księżycowy. Jednak skarpa będzie większa niż nam się wydawało. No ale będzie dzięki temu wspaniałe miejsce na amatorską wędzarnię :)

Przygodę z budową rozpoczęliśmy w lutym 2011 roku od zakupu działki budowlanej. Załatwienie wszystkich formalności potrwało do września 2011.

Po drodze przebrnęliśmy przez pozwolenie na budowę mostku, budowa mostku i utwardzenie drogi dojazdowej.

Koniec końców pozwolenie na budowę domu udało się uzyskać we wrześniu. Potem droga przez męke z kredytem hipotecznym i już prawie można było wbić pierwszą łopatę.

3 października 2011 wkroczył geodeta, a za nim Pan koparkowy. Na szczęście trzeźwo myśląca ekipa potrafiła naprawić błedy obu i budowa ruszyła pełną parą.