wpisy na blogu

 W związku z ostatniego bardzo  niefajnego komentarza  pragnę wszystkim oficjalnie informować ,że jestem RODOWITA WŁOSZKĄ  ,  czyli narodzona we  Włoszech 42 lat temu od ojca włocha i matką włoszką! Polskiego się nauczyłam sama jak tutaj się wyprowadziłam kilka lat temu. Nigdy nie będę w stanie pisać w poprawną polszczyżną inie mam najmniejszego zamiaru się dalej nauczyć bo to co umiem mi wystarczy i mam inne rzeczy bardziej ważne do roboty w życiu. Jeżeli komu się to nie podoba jest bardzo proszony o wynoszenia się z mojego blogu.
Pozdrawiam . Anna

 Dotarły płytki i kamyczki :-)  mialy być  doprawdy ciemnoszare płytki  i ciepło żółte kamiczki  ktore widzieliśmy niedaleko u kogoś  podzcas kładzenia ale jak na tamtej budowie wróciłam po dwóch tygodniach widziałam "te szarości" straszne  brudne i juz narysowane i się strasznie pszestraszyłam że bede musiała lecieć z mitłą nie tylko wewnątrz ale i zewnątrz ...uuuu... w ostatniej chwili zmienyłam zamówienie na płytki ale nie  zdążyłam zmienić kamyczki i w taki sposób straciłam " efekt kontrastu" ...nie wiem czy do końca będą poasować ale na pewno nie bedzie ciemno i ponuro...:-)

Ten od zawsze jest mój ulubiony fotel:
 mam go ze soba juz 14 lat   i nie mam zamiaru go zostawic w pastwe losu... jednak  czas i duża liczba prania daja juz stanowczo we znaki... np. tu...

 i zdecydowolismy mu dac druga szansze i życie:  oto ona:
 nie wiem czy do końca pasuje, bo jakoś bardzej sie przyzwyczajłam do białego  ale  myślę,że przynajmniej bedzie bardzej praktyczne  i mniej bedzie wydac na niego brud:-)
 Dzisiaj rano wykonawca my napisał z zapitaniem czy krawęzniki chce z "fazą" na zewnętrz lub wewnątrz...  od razu bym odpowiedzial... szkoda że wcale nie wiem co to jest faza krawężnika ;-)

 Bardzo je chciałam drewniane i znalazłam potencjalnego wykonawcy  na necie już w czerwcu.  Było spotkaniem mierzył wszuystko i wysyłał oferta. Zgadzalismy się. W lipcu pisałam że już można zacząć , w sierpniu nic a nic ( ale dobra są urlopy) we wrzesniu doszlo do  "formalnego" podpisania umowy ale  aż 3 razy bo co chwilę  wymyśłał cos innego: a tu że zapomniał liczyc balaustrada przednia, a tu że musi byc inna kwota bo chcemy droższego impregnatu a tu bo stolarz się spóżnia...  a ż kazdą nowa umową termin sie przesunal w czasie... jakbym miała ktos innego dawno bym zrezygnowała z tego pana... w ostatnia umowa termin ostateczny do wykonania  był 9 pażdziernika a  10 jeszcze cisza grobowa.... Zdenerwowana zdecydowałam skorzystać z moich prawnych uprawnień ( co sam wymyśłał w umowie) czyli kara umowna na spóżnienia. Poinformowałam  mu 10 że zaczynam liczyc ( 25 zl za dzień).. no i dzisiaj balaustrady są! nie ma jak kar umownych :-)
 mi trochę przepominaja te od domy co są w górach we włoszech :-) brakuja tylko góry..

 Udało się ( prawie) dokończyć schody: dzisiaj było montaż balustrady szklanej, wymiana " końcówki" (od białych do brązowych) i brakują tylko ledy pod spodem. Szkło jest cały "opisany" i schody jeszcze zabezpieczone  ale cós juz widać
 ale ostre kąty !!!

  mąż twierdzi że wyglada trochę jak w  kancelarii... mmmm to znaczy że mogę nareście spokojnie pracowac  tylko w domu ? ;-)
(   ah  zabezpieczenie nie zdejmuje bo póki nie konczą wszyscy pracownicy strasznie się wszędzie brudzi :-()... ah... i moja mała kierowniczka chciała jeszcze wam coś pokazać:
 trochę "schodek szkoda." ( pszepraszam za przejęzyczeniu)..  
 ale przynajmniej mi się nareście zamykają drzwi od pralny :-)