siedem dni później
Panowie od dachu idą jak burza, mamy już dachówkę :) tzn. jej część :)




Panowie od dachu idą jak burza, mamy już dachówkę :) tzn. jej część :)




fachowcy foliują dach, mamy również ścianki na poddaszu :)

pokój zamieniony w łazienkę

i z drugiej strony

wejście nad garaż

schody na poddasze i do sypialni

komunikacja

pralnia

c.d. pralni

pokój

c.d. pokoju
wejście oraz wiatrołap z wielkości którego jestem mega zadowolona :)

ściana kotłowni, tutaj również troszkę zmieniliśmy. ściana postawiona skośnie ze względu na to, iż nie chciałam wchodzić z wiatrołapu bezpośrednio do kotłowni, teraz wchodzi się do garażu, pomysł zaczerpnięty z jednego z blogów :)

kotłownia oraz "wchodzące w nią schody prowadzące z półpiętra nad garaż - też przeróbka i też pomysł zaczerpnięty od jednego z blogowiczów :) suchy11 dziękujemy za możliwość zobaczenia domku na żywo, schody "ściągnięte" od Was :)

schody na poddasze wraz z wejściem nad garaż

wejście do łazienki oraz do pokoju obok niej, pokój ten delikatnie powiększyliśmy zmniejszając ten obok - będzie w nim gabinet więc nie potrzebujemy jakieś ogromnej przestrzeni, zlikwidowaliśmy również wnęki w obu pomieszczeniach

kuchnia i spiżarnia

po trzech tygodniach od wylania stropu domek wygląda tak :) postawione zostały ścianki kolankowe (nie podnosiliśmy ich aby nie zaburzyć bryły domu), pojawiła się też więźba dachowa :) powoli dom nabiera kształtów.



sypialnia nad garażem, to kolejna ze zmian w projekcie, stwierdziliśmy, że szkoda marnować taką powierzchnię na strych, przerobiliśmy strop z drewnianego na betonowy i dodatkowo obniżyliśmy go o jeden "pustak", powstało bardzo fajne pomieszczenie :)

i kolejna zmiana a raczej zamiana, tu powinien być pokój ale zmieniliśmy go w łazienkę w miejscu projektowej łazienki będzie pralnia.

i drugi pokój

po 10 dniach od postawienia pierwszego "pustaczka" Panowie zaczęli szalować strop. Wynajęliśmy gotowe szalunki - płyty, legary, dźwigary, głowice, podpory metalowe - co niestety nie było najlepszy pomysłem. Mądry Polak po szkodzie. Wygoda owszem była, dla Panów budowniczych. Szybko wszystko poszło, mieli o wiele mniej pracy niż przy szalowaniu deskami ale cóż z tego jak zostaliśmy narażeni na dodatkowe koszty (tzw. babol). Po pierwsze, Panowie rozszalowując strop, kompletnie nie zwracali uwagi na to, że coś może się uszkodzić - oczywiście za uszkodzenia zostaliśmy odpowiednio naliczeni przez firmę wynajmującą. Poza tym, jakaś dobra dusza "pożyczyła" parę rzeczy za co też oczywiście musieliśmy zapłacić. Strop piękny ale kasy poszło dwa razy więcej niż powinno. Cóż, jak to mówię: "życie".





Komentarze