wpisy na blogu

Dziś ogłoszenie w gazecie informujące, że zamierzamy się budować- "tutejsza, świecka tradycja". Szkoda, że nasz architekt zapomniał nas poinformować, że ogłoszenie dał w innej niż planowaliśmy..... Ech.... irlandzkie realia. Moze w tym tygodniu uda się złożyć projekt w county council. Oby, bo czas oczekiwania na decyzję to nawet 12 tygodni.

Jak to mówią: stay in touch....

Buduje się tutaj inaczej.

W tej chwili już trochę ochłonęliśmy i tak bardzo nas to nie dziwi. Chociaż nie do końca ufamy irlandzkim normom.......

Sposoby są dwa. Bardzo popularne tu jest stawianie konstrukcji timber frame czyli szkieletu drewnianego i obudowywanie go bloczkami i płytami karton-gips. Drugi sposób to technologia na którą my się zdecydowaliśmy czyli dom murowany z bloczków betonowych. Nie są to jednak ani cegły ani pustaki takie jak w Polsce. Mamy nadzieję, że już niedługo coś się zacznie kręcić i będę mogła dołączyć zdjęcia.

Nasza budowa będzie inna....

Musi być inna z tego względu, że budujemy się w Irlandii, gdzie wszystko jest inne: normy, przepisy, klimat, ludzie i formalności....

Już początek był inny. Musieliśmy sie dowiedzieć czy jako obcokrajowcy wogóle dostaniemy pozwolenie na budowę. O ironio!! gdybyśmy chcieli kupić gotowy dom wszystko byłoby dużo prostsze. Na nasze szczęście okazało się, że w county gdzie znaleźliśmy działkę są bardzo liberalne przepisy i jest to możliwe. Nasza działka ma 0,75 akra. Tak, tak to nie błąd- akr nie ar. Wszystko tu inne.....  Jednostki miary to wspomniane akry, stopy i yardy. Ech..... po pewnym czasie można pojąć 

Aktualnie czekamy na ostateczną wersję naszego projektu nad którą pracuje architekt. Musieliśmy wprowadzić zmiany. Działka jest z plan permission pod parterowy dom z użytkowym poddaszem + garaż. I niestety nasza LAWENDA musiała rozstać się z miejscem na samochody, zyskała za to dodatowy pokój- juz nazywany gościnnym. Straciła przez to nieco na urodzie. Ale cóż........... w wydziale budownicta siedzi WAŻNY PAN, z którym się nie dyskutuje.... Ale to jak mawiał Kipling- całkiem inna historia....

Hm..... Początki zazwyczaj są trudne..... I to obojętne czy chodzi o budowanie strony czy budowanie domu. Pani Aniu, Panie Marku dziękuję za pomoc!!!  Stona już "hula".... A i z naszym domem zaczyna się coś znów kręcić. Wczoraj było kolejne spotkanie z architektem, kolejne lekkie zmiany. A przed nami następny tydzień czekania.