PREZENTY LAST MINUTE
Tak, wiem...
Trochę czasu minęło od ostatniego wpisu. Jakieś dwa pierwsze śniegi, z których każdy zaskoczył drogowców.
Tylko jak tu pisać, jak tu żyć?
Od momentu gdy dowiedziałam się, że tajemniczym składnikiem arcypysznych dań Nigelli Lawson wcale nie był proszek do pieczenia- jakos trudno mi się pozbierać...owszem, zawsze ciężko było uwierzyć w to że w ciągu godziny można przygotować siedmiodaniowy obiad, wyglądać przy tym jak milion dolarów i nie uronic ani jednej sztucznej rzęsy. Albo rozbijać jajka tak jak ona- widzieliście to kiedys? Jak stwierdziła moja Sis, takie rzeczy tylko na haju. Ale, jakby nie było, od kilku lat święta zaczynały sie dla mnie od przeglądania na początku grudnia książek z przepisami takimi, że ślinianki stają dęba i tradycyjnie kończyły zastanawianiem- co znów zrobiłam nie tak? Czego nie dodałam?
O czym zapomniałam?
Okazuje się, że o telefonie do dilera...
Cóż, w tym roku szykują się WESOOOŁEEEEE święta, bo nie zamierzam zrezygnować z przepisów Nigelli L.;).
Tym gastro- świątecznym wstępem, zapraszam na dzisiejszy wpis poświęcony robieniu rzeczy niemożliwych, mianowicie: czy jest coś, co może nas uratować gdy nie zdążyliśmy zaplanować / nie zdążyliśmy kupić/ lub, po prostu, nie zdążyliśmy z prezentami na Mikołajki?
Tak, owszem, jest taka rzecz.
Jest to wino;)
Komplet podstawko- podkładek, które rewelacyjnie sprawdzą się także w roli dekoracji, zadowoli zarówno amatorów praktycznych gadżetów jak i wielbicieli pięknych przedmiotów Albo te osoby, którym szkoda będzie zrobić nam przykrość;D i będą szczerze udawać, że się cieszą.


Wykonanie podkładek zajmie nam najwyżej kilkanaście minut, co w przypadku przedświątecznej gorączki jest sprawą niebagatelną.

Trochę gorzej jeśli nie macie pod ręką korków od wina- policzyłąm, że na mniejszą podstawkę potrzebujemy 5 butelek, tfu! korków. Na szczęście do rana jeszcze trochę czasu, więc...:). Z dużą gwiazdo-podstawko-wianką nie radzę mierzyć się w pojedynkę. To grubszy temat, na większe imprezy.
TUTORIALE POKAZUJĄCE STEP BY STEP, JAK WYKONAĆ PODKŁADKI ZNAJDZIECIE TU.
Kolejnym etapem urządzania MINI LOFTU był montaż zabudowy meblowej. Mebli. Ogólnie wszystkiego;). W tak małej przestrzeni, gdzie trzeba liczyć się już nawet nie z centymetrami, a milimetrami, każdy skrawek miejsca był na wagę złota. Gotowe moduły- kuchnia, szafy ubraniowe- odpadły w przedbiegach. Oprócz stołu, krzeseł i kanapy wszystkie meble były robione na zamówienie. Niby mieszkanie 30m, a naprodukowałam rysunków wykonawczych jak przy dwupoziomowym penthousie.
Super profesjonalna sesja komórkowa tuż po tym, jak opadł kurz:



Do łazienki prowadzą ukryte drzwi ( zlicowane z panelami szaf w holu). Zamiast klamki- psie dupki;)
Brakuje jeszcze oświetlenia liniowego i baterii umywalkowej.


Cały czas bałam się że powierzchni do magazynowania będzie za mało, ale jak tylko ekipa wyszła i pootwieraliśmy wszystkie szafki, to ze zdumieniem odkryłam że mebli jest tu więcej niż w moim własnym, skromnym lokum;)
Jeśli chodzi o wykończenie - zdecydowaliśmy się na biały lakier mat w połączeniu z matem pomarańczowym. Początkowo biel miała być w lakierze, ale wizja codziennego przecierania 50% powierzchni pionowych w mieszkaniu ( bo tyle mniej więcej zajmują fronty szaf) szybko podziałała na wyobraźnię. Tym bardziej że wszystkie są bez uchwytowe, na kliki.
Z " dużych" rzeczy zostały jeszcze blaty, lustra i kilka mebli wolnostojących. Tylko. Albo aż;)
Więcej zdjęć obejrzycie na W Maju 2. Zapraszam!
![]() |
| http://warsawfashion.blogspot.com/ |
Komentarze