wpisy na blogu

NO! W piątek pogoda wreszcie dopisała i można było zalewać strop. Chłopaki się spisali, a żeby nie marnować reszty dnia, to i zabrali się za wymurowanie tarasu. Wczoraj wieczorem po raz pierwszy podlaliśmy strop, dziś od rana powtórka.

Ulżyło mi i to bardzo.

Tak to wyglądało przed zalaniem:

A tak po zalaniu:

... z lekarzem lub farmaceutą.

Takiej treście oświadczenie/informację powinien otrzymywać wraz z PnB każdy potencjalny budujący.

Entuzjazm mi powoli mija- zamist posuwających się do przodu prac, ciągłe schody. Faktem jest to co mówią szczęsliwcy,którzy zakończyli prace- cieszcie się z powstawania murów, bo ten element choć krótki w wykonaniu, to bardzo cieszy, bo najwięcej widać.

Najpierw bank i wypłata drugiej transzy- "coś się zacięło". Mam nadzieję, że jutro będzie na koncie, ale pewności nie ma.

Strop- kolejna kwestia. Za pierwszym podejściem garaż- wszystko w porządku. Drugie podejście- strop nad resztę Oliwki i... po rozłożeniu okazuje się, że brakuje jednej belki, niby najkrótszej ale istotnej. Pal licho tą belkę- majster by sobie z tą kwestią poradził, ale oprócz braku belki okazało się, że... brakuje jeszcze 120 sztuk pustaka- a z tym już nie poradzi. Trzeba zatem będzie jutro powalczyć od rana z tematem.

Pogoda- ta już wybitnie nie chce współpracować....

No ale żeby nie było tak całkiem pesymistycznie, to jest nadzieja- skoro spod warstwy gliny jest w stanie coś takiego wyrosnąć, to może i nasz domek wyrośnie jak się patrzy.

Można powiedzieć, że parter gotowy. Chudziak wylany, kominy już postawione, a strop nad garażem czeka na wylanie. Miało być w sobotę, ale pogoda nam nie chciała pomóc i po prostu lało...

Teraz jedynie wylanie stropów, ściany poddasza, ścianki działowe, schody, tarasy, więźba, pokrycie dachu, okna, drzwi, instalacje, tynki, urządzenie i posprzątanie terenu i się wprowadzamy :-P

Na zdjęciach póki co wygląda to tak:

No. Hydraulik pojawił się dziś na działce i powyprowadzał wszystkie możliwe rurki, nawiewy i inne takie, bez których ciężko by było zalewać chudziaka.

Przyjechały też kominy i część stropu (nad garaż), więc przynajmniej na dwa dni robota jest :-)

Jutro majster kończy ściany, muruje kominy i przygotowywuje się pod chudziaka, któy ma być lany w środę...

Jakoś takoś plan na ten tydzień wydaje mi się chaotyczny, ale wierzę, że jeśli nie ja, to Pan Roman na bank panuje nad wszystkim. :-)

Tytuł bardzo niepoprawny, ale prawdziwy.

Mury idą w górę, rachunki też.

W poniedziałek przyjadą kominy [zdecydowaliśmiy się na PLEWĘ- jednak różnica 2200 zł zrobiłą swoje] i część stropu. Mamy nadzieję, że uda się też ułożyć kanalizę i wodę, bo w środę TEORETYCZNIE chudziaka zalewamy...

No a fotki placu ubdowy- jak poniżej