równamy teren....
Do wesela 10 dni... trzeba jeszcze trochę ogarnąć teren przed domem... koparka działa...


góra za domem powoli znika, a przed domem robi się równiej....
pozdrawiam... i lecę do roboty....
Do wesela 10 dni... trzeba jeszcze trochę ogarnąć teren przed domem... koparka działa...


góra za domem powoli znika, a przed domem robi się równiej....
pozdrawiam... i lecę do roboty....
Chodzę po domu i pstrykam foteczki, ale powoli tyle się tego robi, że nie wiem kiedy to wszystko umieszczę na blogu... do wesela córci 12 dni... a pracy ciągle dużo...
ale lampy w holu wiszą... jak pisałam, nie są to wymarzone lampki... ale jak się nie ma na to co się lubi... a prowizorki zostają na lata... i tak pewnie będzie u nas... najważniejsze, że nie straszą już kable i gołe żarówki...




mężuś zamontował też końcówki listew na oknach...

teraz moja kolej... mycie okien.... dopiero na zdjęciach widać ile w tych szczelinach się nazbierało przez dwa miesiące:))))
i tyle, lecę dalej coś robić... miłego dnia!
Od rana siedzę na internecie... i kupiłam... znowu w Wisanie firanki zazdroski do kuchni... czekam na przesyłkę...

zdjęcie z internetu.... a dzisiaj jadę "do miasta"... jeszcze muszę kupić firanki do jadalni i salonu... chociaż zupełnie nie mam pomysłu... no i karnisze... i jeszcze musimy wymyśleć jak je zamontować bo nad oknami tymi dużymi są skrzynki rolet nie tak jak na górze 16 cm a całe 20 cm i mało miejsca zostaje....
pozdrawiam... miłego dnia... ja uciekam... ale jak tylko minie ta gorączka ślubnych przygotowań, obiecuję nadrobić zaległości:))))
Ale mi się znowu dostało, że wpisów nie dodaję i nie ma co czytać, to coś tam skrobnę... do ślubu córci zostało 17 dni to staramy się jeszcze coś zrobić w domku....
w holu wymarzyłam sobie ładne lampki z kryształków, niestety jak się nie ma na to co się lubi.... muszą wystarczyć plafony z marketu.... zakupione....

jakie było moje zdziwienie jak dostaliśmy list z firmy od okien... a tam.... końcówki do listwy maskującej... niestety montaż samodzielny, tak firma tak się wywiązuje z poprawek... dobrze, że w ogóle przysłali bo czekamy na to ze dwa lata:))))

z Michałkiem posadziłam przed domem choinkę, która na święta stała z lampkami przed domem w donicy... z tyłu kawałek elewacji... dalej nie poprawiony....

a ja dalej walczę z grządkami....
zaczynam od takiej trawy...

a później jest tak :))

zdjęcia trochę zaległe... ale kapustka też na swoim miejscu...

całość fajnie się prezentuje.... po każdej takiej pracy jestem mega szczęśliwa...

szkoda tylko, że dwa dni później wpada dzik i sobie przewraca moje roślinki...

a tak przechodzą...jak zastawimy w jednym miejscu, robią dziurę w następnym....

i jeszcze lilie ... zostały miniaturkowe po przesadzeniu z doniczki, ale może w kolejnych latach będą większe...

a kwiatki... nie wiem jak się nazywają... pięknie się rozrastają, w ażurach przy rowie... i kwitną...

no i super, że tablica znowu jest tablicą, o dzięki adminku! ... chciałam więcej popisać, ale Mikołajek domaga się już kąpania i mleczka...
dobrej nocki... pa....
Jak pada deszcz to trzeba zrobić coś w domku... i tak mężuś powiesił kolejny karnisz... a ja firankę... tym razem w pokoju Mikołajka...


posprzątaliśmy też trochę działkę, mąż zadzwonił do gminy i okazało się, że będą odbierali śmieci, które nie mieszczą się w pojemnikach i szybko napełniliśmy kilka worków, resztki styropianu, folii i wełny....

a na dzień matki dostałam czereśnię... już posadzona tylko fotki nie pstryknęłam....

tyle nowości... pozdrawiam zaglądających!
Komentarze