wpisy na blogu

Wczoraj dzień drugi, ale bez fotek. Parcowity bardzo - otuliliśmy 60 metrów rury i wygląda całkiem przyzwoicie.

Dzisiaj mężuś razem z chłopakami odkopywali ławy, udało się przygotować teren z dwóch stron. Jutro pewnie dokończą i we wtorek rozpoczną drenaż.

Fotki z dzisiejszego południa.

Piękna pogoda dodała mężowi energii i zaczął przygotowywanie terenu pod drenaż. Nieźle się namachał, ale są efekty. Za godzinkę ma przywieźć rurę i otulinę, więc materiał będzie jutro gotowy. Dotarł transport żwiru (czy kamyka - jak go zwą, tak go zwą) i ciężarówka z trudem wyjechała z naszego bagienka. Najwazniejsze, że się udało i nie trzeba było wzywać ciężkiego sprzętu.

Kilka dni przerwy w relacjach na żywo, a na działce praca wre. Dwa dni lało jak z cebra i znowu wszystko dookoła pływało. Ale mąż jest cierpliwy i z anielskim spokojem wypompował, co się dało. Dzisiaj już widać miejsca na wszystkie okienka i wszystko zaczyna nabierać właściwych kształtów. W przyszłym tygodniu planujemy zrobić porządek wokół fundamentów i zasypać te wielkie doły, bo Igula ,nasz mały człowieczek, ciągle ma problem z dostaniem się do domku.

Poniżej widok z tyłu oraz korytarz, mała łazienka i mały pokoik-chyba gabinet.

Dzisiaj od rana wielkie zasypywanie. Ekipa razem z mężem uwijała się jak w ukropie. Ja przydałam się do lekkich prac kobiecych tzn. ubijania piasku. Teraz tylko wylewka i etap zerowy będzie mozna uznać za zakończony.

Fundamenty urosły w oczach. Dzisiaj ekipa ocieplia je, położyła izolację (czy coś takiego :). A jutro ma dotrzeć kolejny transport piasku i pod czujnym okiem męża odbędzie się wypełnianie. Całe szczęście, że pogoda sprzyja, bo po ostatnich deszczach miałam kupić płetwy. Fotki przedstawiają stan dzisiejszy na budowie.