wpisy na blogu

Pewnego razu wybraliśmy się z Pawełkiem nabyć jakiś komplet talerzy, cobyśmy mieli z czego obiadki zjadać, jak już zamieszkamy w naszym pięknym domku :) to nic, że do zamieszkania jeszcze kupa czasu, talerze rzecz ważna :)

No i oglądamy sobie te talerze i inne duperele, a wzrok ciągle nam ucieka do ciekawych zegarów, takich dużych (średnica ok 60-70cm) w stylu dworcowym. Oczka mi się zaświeciły, bo już widziałam jak taki zegar by się prezentował na naszej ogromniastej ścianie w salonie.

I znowu Paweł musiał mnie na ziemię sprowadzać, bo 500 zł za zegarek to jednak za dużo jak na nasze możliwości. Odpuściłam z myślą, że poszukam taniej na necie :) Niestety nic dużo tańszego i ładniejszego nie znalazłam .... do czasu :) 

Kilka tygodni później w moim ulubionym sklepie tk maxx pojawiła się seria podobnych zegarów w o wiele przyjemniejszej cenie.

Dodam jeszcze, że nie zastanawialiśmy się zbyt długo :)

Były tynki, nadszedł czas na wylewki. Wylewki zrobione zostały w lipcu 2013, a przygotowania do nich zaczęliśmy już miesiąc wcześniej :)

Najpierw wszystko zostało dokładnie pozamiatane :)

Potem zakupiony został materiał

A potem zaczęło się układanie, docinanie, zasypywanie itp. Kilka popołudni to zajęło, ale efekt końcowy był wielce zadowalający :)

Poczułam już atmosferę domową i powoli zaczęłam zwozić swoje rzeczy ;)

W międzyczasie przyjechało drzewo, z którego między innymi powstanie nasza altanka ;)

No i kolejny piękny widok - rozłożona podłogóweczka ... kto by pomyślał, że takie rzeczy mogą cieszyć człowieka... :)

No i w lipcu cała nasza praca została olana.... a dokładniej to zalana betonem ;)

Koniec maja to był bardzo ważny moment w życiu...hm w powstawaniu naszego domku. Zrobione zostały tynki wewnętrzne. Codziennie biegałam na budowę podglądać postępy prac, pięknie to wszystko się zmieniało. Wszędzie gładziutko i bielutko ... albo raczej szarutko ;) ale cudnie to wyglądało.

Po długich zastanowieniach stwierdziliśmy, że zrobimy tynki cementowo-wapienne, a w przyszłym roku, jak finanse pozwolą położymy na to gładź. Uff...decyzja podjęta ... do czasu :) Jednego dnia Pawła tata woła go do sąsiada, który całkiem niedawno robił u siebie tynki gipsowe. Paweł bez większego entuzjazmu poszedł obejrzeć i wrócił z wielkim uśmiechem na twarzy :) Spodobało mu się wykonanie. Potem okazało się, że Pan, który kładł te tynki robił jeszcze u paru innych osób na naszej ulicy i wszyscy byli zadowoleni.

I w ten oto sposób mamy zrobione tynki gipsowe knauf diamant. Póki co jesteśmy bardzo zadowoleni z podjętej decyzji, nie potrzebujemy dodatkowej gładzi, czyli koszty mniejsze :)) Zobaczymy, czy nadal będziemy tak zadowoleni jak zaczniemy malować ;) ale do tego jeszcze trochę czasu zostało.

Wejście:

Pochowane kable, coś pięknego ;)

Największa niespodzianka dla mnie to kuchnia. Od jakiegoś czasu narzekałam, że ciemno i ponuro w tej kuchni będzie. Po tynkowaniu okazało się, że widniutko i przyjemnie jest. Coś mi się wydaje, że będzie to moje kolejne ulubione miejsce w domku ;) i, o zgrozo, ostatnio gotowanie coraz bardziej sprawia mi przyjemność ;) Jest nadzieja, będę "dobrą" żoną. 

Salon, pod względem "widności" też ujdzie. Choć nadal jestem zdania, że jedno dodatkowe okno by polepszyło sytuację, np. okno dachowe :) No ale na to już jest za późno, mogłam się bardziej upierać na etapie planowania.

Schody i góra:

I na koniec nasze podwórko :)

Już sam tytuł pokazuje jakie mi się zaległości w relacji porobiły 

W maju zakończona została elektryka i spora część hydrauliki. Zajęliśmy się też trochę podwórkiem - tzn. wykopaliśmy 2 choinki ode mnie z domu i wsadziliśmy u siebie ;) z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że obie się przyjęły :)

Poprawka, wsadziliśmy 3 choinki, ale tej po lewej stronie już nie ma - uschła.

W środku pełno kabli i różnych rurek .... ale już niedługo... :)

W maju też zmniejszyliśmy niektóre otwory drzwiowe. Za wysokie były i później automatycznie drzwi droższe by były, a nie jesteśmy znowu niewiadomo jakimi olbrzymami, żeby takie posiadać.

Nadmienię, że tylko niektóre otwory były niewymiarowo duże, reszta to standard, i właśnie do tego standardu zmniejszaliśmy. Teraz już na całym parterze mamy jednakową wysokość :)

Radość nasza była krótka... Okazało się, że otwory do których zmniejszaliśmy są za małe (dziwni Ci nasi Budowlańcy) i teraz trzeba wszystkie z parteru powiększać - rónież te co zmniejszane były.... bez komentarza!

Mamy sierpień 2013r. i postępy oczywiście są. W sumie niedługo mogłaby się zacząć wykończeniówka - najprzyjemniejszy i najbardziej wyczekiwany etap - ale kiedy się zacznie to czas pokaże.

Zaczęliśmy już nawet kompletować przedmioty codziennego użytku. Poniżej fotki prezentów ślubnych - domowych:

od dwóch różnych osób dostaliśmy prawie identyczne filiżanki :) zawsze to komplet większy ;)

I sztućce, którymi jestem zachwycona. Tak proste a jak eleganckie

Do tego dostaliśmy jeszcze dużą, 2metrową kołdrę i komplety pościeli :)