wpisy na blogu

W ramach relaksu pół niedzieli szorowałam basen, żeby go w końcu posprzątać.... prawie 5-cio metrowa przyjemność przez lato, a jesienią??? 5-cio metrowe szorowanko... miliśmy juz nawet kolonie małych kijanek... z kilka miliardów tylko, ale zawsze coś...

zapomniałam dodać, że Moje kochanie wlazło na dach małego garażu i pomalowało wszystkie belki/krokwie czy jak im tam - super teraz wyglądają...

Sobotnie popołudnie upłynęło nam na murowaniu... ścian, ścianek itp....

Najpierw długiiee planowanie i przymierzanie... Mierzylismy, ustawialismy, znów mierzyliśmy..och Adaś juz miał dość...

Później ja zajęłam się murowaniem ścianek łazienkowo - gospodarczych, a panowie wciągali bloczki na góre i murowali ścianki szczytowe w garażu...

W ramach przerwy odpoczywaliśmy w "biurze", które obecnie pełni funkcję jadalnio-salonu. Zjedliśmy też pierwszy obiad w naszym przyszłym domu - i jak to mój tata określił - rodzice od razu nam się wprosili hehe.

stara rogówka przeżywa drugą młodość ... a jaka funkcjonalna z niej skrytka...

Dzisiaj panowie budowniczowie kontunuowali układanie folii i murłat... i połozyli 4 dachówki !!!! ale się cieszę ;)))) nie ważne, że na próbę... ważne, że są hehe...

Adaś, tata i wujki sprzątali drewno...jest tego trochę.... ;)

Wczoraj panowie budowniczowie zaczęli układanie folii i przybijanie łat/kontrłat na dachu nad małym garażem.. w sumie to chyba cały mały daszek zrobili,... bardzo fajnie - w końcu cos do przodu. Adaś mój kochany zaciągnął klejem i siatka i klejem izolację w uskoku między dachami... też bardzo fajnie...

Zaczęliśmy też analizować jaki układ pomieszczń zrobić na dole: tzn łazienka, gospodarcze, wiatrołap... ile cm gdzie, jak drzwi itp. och tragedia, trudno cos sensownego wymyslic...

Adaś mój drogi ostyropianował dzisiaj uskok pomiędzy dachami... uszczelnił wszystkie dziury, zapiankował i zakołkował...  (razem z tata oczywiście!!!) Cały ranek spedził też na poszukiwaniu impregnatu nadechy w garazu...

Nasz kierbud się hajtnął w weekend... gratulacje ;)))

no i oczywiście dachówka przyjechała... ale bez rynien na raie...