wpisy na blogu

Z pamiętnika młodego budowlańca. 13 luty. Przez te półtora miesiąca niewiele się wydarzyło na naszej budowie ale mamy już instalację elektryczną. Zabraliśmy się też powoli za "planing" kuchni i pierwszą opcją jest projekt ,który wykonaliśmy w sieci szwedzkich sklepów;) Tworzenie samego projektu bardzo przyjemne i proste. Dostaliśmy też cenną uwagę odnośnie gniazdek,że ZA ZMYWARKĄ NIE MOŻE BYĆ ŻADNEGO GNIAZDKA”-cenna uwaga,zapisać i zapamiętać.  W tym tygodniu uzgadniamy dokładny termin z panem hydraulikiem,tynkarzami i posadzkowymi :)Tyle już za nami ale najlepsze dopiero nas czeka. A i najprzyjemniejszy chyba akcent to taki,że nie pada,naprawdę nie pada-świeci cudowne słońce-chwilo trwaj a domku schnij;)

17 grudnia-dom ocieplony-przetrwaliśmy:) Tak to była walka z wytrzymałością naszych nerwów,ponieważ ekipa ociepleniowców ładnie zaczęła i dobrze skończyła ale po drodze było różnie. Poprawki,awarie ale mamy ocieplony domek. Nie lepiej było z dachem. Do dzisiejszego dnia czekamy na dokończenie dachu na szczęście dachówka już jest-pozostała kosmetyka. Koniec roku i SSZ jest a na około pola ryżowe i grząsko. Mąż zabrał się za elektrykę -przed nim długie samotne wieczory na budowie:) Z racji tego,że za kilka dni już świeta Bożego Narodzenia życzymy wszystkim inwestorom zdrowych i spokojnych świąt,wymarzonej pogody, niskich cen materiałów budowlanych i cudownych oraz sumiennych ekip budowlanych;)

Piatek, piąteczek, piątunio:) Brama garażowa dotarła w tygodniu, dachówka też juz czeka. Na placu boju równolegle pracują dwie ekipy. Ekipa dekarza Pawła zwinnie wciąga dachówki,żeby w poniedziałek już je układać. Ekipa ociepleniowców ruszyła z kopyta i jakiś fragment domku już ocieplony. Mąż wziął sie za tarasy-narazie jest nieźle. Czekamy na poniedziałek i na dobrą pogodę,żeby móc kontynuować dzieło:)

Tak tak, nie było nas tu 2 miesiące ale przyznajemy bez bicia, że był to dość intensywny czas. Oszczędności się skończyły więc trzeba było pomyśleć o wsparciu finansowym z banku. Załatwianie kredytu zajęło nam znaczną ilość czasu i nerwów ale udało się tą sprawę pomyślnie zakończyć. Z nowym zastrzykiem gotówki działaliśmy dalej. Co u nas nowego? Począwszy od góry, dach został zadeskowany, położyliśmy pape i już na dniach czekamy na dachówkę. Trochę walczyliśmy na etapie poszukiwań wełny fasadowej potrzebnej do ocieplenia komina ale udało się i to przebrnąć. 10 listopada zamontowano nam okna i drzwi zewnętrzne, czekamy tylko na bramę garażową. Wcześniej zamontowano rozdzielnię prądową. Teraz zamawiamy styropian żeby w piątek mogła już wejść ekipa do ocieplenia budynku. Przed zimą chcemy też wyrównać teren i zalać tarasy. A potem instalacje, wykończeniówka ale to już robota na grudzień-oby tylko szybko nie przyszły mrozy.

Po długich trudach i znojach w końcu zagościł u nas Mi(e)tek. Kiedy ostatnio pisałam,że pogoda nas nie rozpieszcza, ciągle pada to nie myśleliśmy, że może być jeszcze gorzej. Nawiedziły nas bardzo ulewne deszcze ale na szczęście ominęły gwałtowne burze i wichury,które w okolicy wyrywały drzewa z korzeniami. Szczęście w nieszczęściu zostaliśmy tylko  z ogromnym wykopem na szambo w połowie zalanym wodą i opoźnieniami z wiązarami. Wodę udało się wypompować i szambo terminowo zamontować ale z Mi(e)tkiem nie było tak łatwo. Żeby oszczędzić sobie nerwów napisze tylko tyle, że półtoratygodnia walczyliśmy o kontakt z firmą od wiązarów-nie odpowiadali na telefony, e-maile. Nie ukrywam,że mieliśmy już wizję straty pieniędzy i braku konstrukcji dachu-chyba przepadło a zapowiadało się tak pięknie. Jednak po mojej dość stanowczej rozmowie z właścicielem firmy i postawieniu sprawy na ostrzu noża dosłownie w jeden dzień mieliśmy już Mi(e)tka na dachu. Ekspresowe tempo i widok, który cieszy, oj cieszy:) Mamy prawie dach;) I nawet zmiana kąta nachylenia dachu z 30 na 25 stopni udała się w dychę:) Jest idealnie. Teraz deskujemy a potem kładziemy papę. W międzyczasie nasz "bob budowniczy" dokończył komin. Jest pięknie:)