wpisy na blogu

Wylewki fundamentowe pod wejście do kotłowni.

Niżej wylewka pod taras , przez drzwi tarasowe widać już drugi komin. Drzwi tarasowe są dość szerokie. Mogliśmy je zmienić na podwójne, ale ostatecznie zdecydowaliśmy sie na duże wymiary :)

Niżej już zastygły beton z prętami pod kolumny . Widok frontu .

A poniżej widok jaki zastałam po wyjściu murarzy. Dosłownie mnie zamurowało. Ja stawiłam się z miotłą i taczką na gruz, a tu całkowicie posprzątane. Widać  też już ukończony drugi komin. No narazie woda nam stoi w salonie, ale cóż to znaczy w obliczu tak świetlanej przyszłości ;) Dom idealny, bo taki mały, że teściowa na pewno nie zostanie na noc.!! Polecam ten projekt:)

Gdy mamy już obraz rzeczywisty domku, szczególnie jego proporcje planujemy dalej. Zastanwaiamy sie nad wyglądem komunikacyjnym na działce, którędy będziemy chodzić, gdzie planowac główne wejście i jak nie zamykać sobie możliwości na przeróbki w przyszłości. Wiadomo ciągle coś sie zmienia, trendy ilość dzieci...:) Tu widać garaż.

Teraz czekamy na cieślę. Ma stawić się za tydzień. Szukamy wzorów dachówki. W planie jest kolor grafitowy.

Prace postępowały bardzo szybko. Szybciej urywałam sie z pracy, żeby przed zmrokiem porobić pare fotek. Zerknijcie jak to wygląda.

Powyżej widok od frontu a niżej widok od zewnątrz na okno salonu. Widać też już komin w kuchni.

Wygląd domu z końca działki ( 2200 m²) od strony tarasowej :)Postawiliśmy na teren. Jeśli ma być mały dom to niech bedzie sporo terenu wokół. Nie ogradzamy jeszcze, ponieważ jeszcze może być trochę pracy z wyrównaniem terenu.

Wylewka fundamentowa pod taras.

Przyszedł czas na ściany. Pustaki zamówione. Transport prosto  z Niemiec :)

Fachowcy nie czekali prace rozpoczęły się już o 6.00 !

Wróciłam z pracy po 15 - tej a tu proszę - dom prawie wybudowawny. Dobra ekipa murarska:)

Poniżej w tle widać ścianę garażową z kominem. po prawej ściana tarasowa.

Mężulek liczy, liczy, przelicza i rachuje aż głowa mu paruje. !! Poniżej ściana frontowa domu od wew.

Poniżej okno w salonie

Prace przebiegały łatwo. Na punkcie zero miało sie w tym roku zakończyć. SYmbolicznie pierwszy ruch należy do męża stanu :) Mój mężulek w roli głównej.

Dalej już szło bardzo szybko i bez problemowo. Panowie się uwinęli  w dwa dni.

Koparka nasypała piach zagęszczony, a my tylko na brzegi podsypalismy. Także kosmetyczne poprawki.

Szczota i jazda z Dysperbitem...

No i po zalaniu betonem pozostało odczekać miesiąc i sie opalać :)

Na tym miał byc koniec,ale...okazało się, że mamy wiecej sił niż ktokowliek mógł by przewidzieć to....jak w filmie s.f. opętało nas wszechwładne poczucie nadludzkiej mocy. Jutro wrzucę zdjecia z tego co sie działo przez ostatnie 2 tygodnie - szał. A narazie konec tej krótkiej fotorelacji. Bardzo przepraszam za ograniczoną liczbę komentarzy do zdjęć.